Kontrwywiad
Andrej GuliaszkiPowieść zaczyna się pięknym opisem okolic wsi Momcziłowo, gdzie rozgrywa
się większość akcji. Mieścina ta położona jest w Rodopach, u stóp góry
Karabair (Kara – czarne, Bair – zbocze – wyjaśnia G.P.), nieopodal
granicy z Grecją (zwaną tu enigmatycznie „innym państwem” z którego wróg
nasyła dywersantów, agentów i podobną hołotę). Otóż w tej sielskiej
okolicy dochodzi do napadu na bazę wojskowych geodetów, wykonujących w
pasie przygranicznym jakieś bliżej nieokreślone, ale niewątpliwie bardzo
ważne zadanie. W wyniku napadu ranny zostaje wartownik strzegący bazy,
giną plany sporządzone przez ekipę geodetów, a wszelkie okoliczności
zajścia wydają się wskazywać na miejscowego nauczyciela, którego zresztą
nikt z miejscowych nie usiłuje bronić („Ja tam nic nie wiem” mówi jeden
ze świadków „Milicja się wypowie”). Milicja rzeczywiście się wypowiada -
ówże nauczyciel, niejaki Metody Paraszkewow, zostaje błyskawicznie
aresztowany i czeka na dalszy ciąg wypadków. Sprawa budzi uzasadniony
niepokój ważnych czynników w stolicy, gdyż w okolicznych górach nadaje
jakaś wroga radiostacja, nad Karabairem często latają wrogie samoloty,
przepadają ważne plany. Słowem – jest robota dla chłopców z
kontrwywiadu.